Słodko-gorzkie piosenki 2011 roku – miejsca od 60 do 41

60. Kobiety „We’re the Mutants” / Mutanty

Si, si, Marcello, si, si, znów zachwycili. O ile absurdem zachwycić można. Może piszesz do mnie z Kioto, może w Pucku surfujesz dziś to (prawie) polski bon-mot roku. Piękna miłosna piosenka. O miłości, hmm.., niecodziennej.

59. Jamie xx „Far Nearer” / Far Nearer

W styczniu The XX się rozpadało, w grudniu dowiedzieliśmy się, że przyjadą do Polski promować swój drugi album (premiera późną wiosną). Po drodze Jamie wskrzesił pewnego istotnego muzyka (sięgamy do miejsca 47), a następnie postanowił przypomnieć o swych parkietowych korzeniach. Aż nazbyt przesadnie euforyczne, rzec by można, biorąc pod uwagę dotychczasowy dorobek artysty. Czy tylko ja słyszę w tym balearic?

58. Toro y Moi „New Beat” / Underneath the Pine

Przecież wiedzieliśmy, że Chazwick pisze świetne kompozycje. Z troską o duch gatunku, New Beat zaprasza do interplanetarnego disco.

57. t-U-n-E-y-A-r-D-s „Bizness” / w h o k i l l

Tak jak Chazwick bawi się w retro, tak Merrill (na dodatek na nazwisko ma Garbus) antycypuje przyszłość, zaczynając tam, gdzie zatrzymali się tacy Vampire Weekend na przykład. Do tej pory nie wiem, o co chodzi w tym nagraniu. W związku z tym nie wiem też, czemu tak często pojawiało się w mym odtwarzaczu.

56. The Big Pink „Stay Gold” / Future This

Choć Stay Gold brzmi jak kopia Dominos (co niespecjalnie dobrze wróży całej płycie, która już w styczniu), moja sympatia do produktów szugejozopodobnych zwyciężyła nad zdrowym rozsądkiem.

55. Coldplay „Don’t Let It Break Your Heart” / Mylo Xyloto

Coldplay w wersji płaczliwej. Czym byłoby MOJE zestawienie bez patosu? Jeden z powodów, dla których we wrześniu będę stać na Stadionie Narodowym w pierwszym rzędzie. Świetnie poprawia humor, pomimo pewnej tandety wpisanej w konwencję, przywołującą Viva La Vida. Pytanie retoryczne: czy kiedykolwiek brzmieli bliżej U2 niż tu?

54. Cold Cave „The Great Pan Is Dead” / Cherish the Light Years

Wielki pan nie żyje. Najgłośniejszej nagranie podsumowania, frapujący mariaż agresji i wrażliwości, buntu i pokory.

53. Adele „Rolling in the Deep” / 21

A mówili, że już nikt nie sprzeda pięciu milionów płyt w Stanach. Co wystarczyło? Już o tym pisałem wcześniej, ale powtórzę: szczerość i brak kalkulacji. A, i złamane serce. Mogliśmy mieć wszystko, nie?

52. M83 „Reunion” / Hurry Up, We’re Dreaming

Podobnie jak w przypadku The Big Pink, jestem swoistym niewolnikiem konwencji. Wystarczy, że pan zakwili, elektronika zahuczy jak w latach osiemdziesiątych, słodkie pomiesza się z gorzkim, a Tomaszewski ma niemal płytę roku. Come on, join the joyride!

51. Vanbot „Lost Without You” / Vanbot

Robyn rośnie konkurencja. Na razie zauważyli ją nieliczni, ale czuję, że rok 2012 może być dla panny Vanbot przełomowy. Coś do łkania na parkiecie. Smutne disco.

50. Jamie Woon „Night Air” / Mirrorwriting

Jak pożenić soul z Burialem? Właśnie tak. Kto się w tym roku przy tym nie kochał, ten frajer.

49. Girls „My Ma” / Father, Son, Holy Ghost

Jedenaście numerów, jedenaście przebieranek. Tu jako kowboje, opłakujący chorobę matki.

48. OK Go „All Is Not Lost” / of the Blue Colour of the Sky

Takie utwory powinny zapewnić im nieśmiertelność. Zupełnie nie w ich stylu, tym bardziej wskazuje, że mają nieograniczone możliwości. Plastyczność samej kompozycji łączy się z plastycznością obrazu jej towarzyszącego. Czasy biegania po bieżniach wydają się tak dalekie.

47. Jamie xx vs Gil Scott-Heron „I’ll Take Care of You” / We’re New Here

Zastanawiam się, czy nie za nisko. Pierwsze spotkanie i cudowne odrętwienie – przegrany, ale pełen wiary głos Scott-Herona robi piorunujące wrażenie na tle wskroś nowoczesnej aranżacji Jamiego. Blues i electro: niezależnie po której stronie barykady jesteśmy, chodzi nam o to samo. Gil, RIP.

46. Wu Lyf „Dirt” / Go Tell Fire to the Mountain

Im z kolei udała się rzecz niezwykła: choć w ich twórczości nie ma na wskroś oryginalności, to jednak przyporządkowanie poszczególnych elementów do konkretnej kategorii sprawia trudność. Jeden z nielicznych powodów, dla których brytyjskie gitarowe granie w tym roku nie umarło w niełasce.

45. Antlers „I Don’t Want Love” / Burst Apart

Nie udało się. Jeszcze poprzedni krążek był raportem, dokładnym, zbyt introwertycznym, zbyt prawdziwym, ale raportem z umierania najbliższej osoby. Śmierć udało się odegnać, rozstania – sądząc po tytule utworu promującego nowy album Antlers – już nie. Próżne zaklinanie rzeczywistości. A ja nadal mam wrażenie, jakbym kogoś podglądał.

44. Lykke Li „Love Out of Lust” / Wounded Rhymes

Nie jest to na pewno najbardziej znamienite nagranie na nowym krążku uroczej Szwedki. O tym, że Love Out of Lust trafiło do zestawienia zadecydowały raczej względy niemerytoryczne. W marcu na ripicie, chociaż tak mogłem odbić sobie taniec, który się już nie zdarzył.

43. The Car is On Fire „Lazy Boy”

Dość smętów. Lazy Boy przypomina o tuzach mego dzieciństwa, by wspomnieć choćby Papa Dance. Nowy skład, nowe nadzieje. Pop najwyższej klasy. Ktoś napisał, że czwórka TCIOF może ustawić do kąta samych Phoenix. Życzę im tego z samego serca. Swoją drogą, w ile postaci są w stanie się jeszcze wcielić? Jak jeszcze przepoczwarzyć? Can’t Cook? A kogo to obchodzi?

42. Pati Yang „Hold Your Horses” / Wires and Sparks

Miłości do ejtisów wciąż dalszy. Może mniej efektownie niż na wspomnianym już wcześniej Near to God, ale chyba bardziej panoramicznie, ba: rzec można, że bardziej odważnie, w tym numerze zdaje się zmieściła się cała orkiestra. Powtórzę to: szkoda, że tylko dla trzech osób.

41. M83 „Ok Pal” / Hurry Up, We’re Dreaming

No proszę, nie ma żadnego obrazka na jutjubie. Antony zawsze lubował się w dziwnych motywach przewodnich, tu te niecodzienne partie ustawiające cały numer stanowią pozycję wyjściową dla młodszego od dwadzieścia lat kuzyna St Elmo’s Fire.

***

W następnej odsłonie: więcej Lady Gagi, więc Foster the People, Snow Patrol, Friendly Fires, Neon Indian i dopiero pierwszy (z czterech!) numerów z zaskakującej polskiej płyty.

Słodko-gorzkie, Radio Kampus, 19 kwietnia – zapowiedź

Jamie Woon „Street” / Mirrorwriting

Noah and the Whale „Tonight’s the Night” / Last Night on Earth

TV on the Radio “Keep Your Heart” / Nine Types of Light

Holy Ghost! “Wait & See” / Holy Ghost!

Cold Cave “The Great Pan Is Dead” / Cherish the Light Years

Cold Cave “Pacing Around the Church” / Cherish the Light Years

Cold Cave “Love Comes Close” / Love Comes Close

Cold Cave “Underworld USA” / Love Comes Close

The Raveonettes “Forget That You’re Young” /  Raven in the Grave

Middle Brother “Middle Brother” / Middle Brother

Metronomy “Everything Goes My Way” / The English Riviera

Metronomy “The Look” / The English Riviera

Słodko-gorzkie, Radio Kampus, 15 lutego – plejlista

Cold Cave “The Great Pan Is Dead” / Cherish the Light

Peter, Bjórn and John „Second Chance” / Gimme Somme

Bright Eyes “A Machine Spiritual (In the People’s Key)” / The People’s Key

Bright Eyes “One for Me, One for You” / The People’s Key

Toro y Moi “New Beat” / Underneath the Pine

The Twilight Singers “Last Night in Town” / Different Steps

The Twilight Singers “Gunshots” / Different Steps

The Twilight Singers “The Beginning of the End” / Different Steps

PJ Harvey “The Glorious Land” / Let England Shake

PJ Harvey “All and Everyone” / Let England Shake

PJ Harvey “Hanging in the Wire” / Let England Shake

Pete and the Pirates “Winter 1”

Słodko-gorzkie, Radio Kampus, 9 marca – plejlista

Muchy „Kołobrzeg-Świnoujście” / Notoryczni debiutanci

Kate Nash „My Best Friend Is You” / Do Wah Doo

Cold Cave “Young and Lust” / Love Comes Close

New Young Pony Club “Dolls” / The Optimists

Radio Dept. “Heaven’s on Fire” / Clinging to a Scheme

Frightened Rabbit “Nothing Like You” / The Winter of Mixed Drinks

Frightened Rabbit “Living in a Colour” / The Winter of Mixed Drinks

Frightened Rabbit “The Wrestle” / The Winter of Mixed Drinks

Muchy “Notoryczni debiutanci” / Notoryczni debiutanci

Muchy “Rekwizyty” / Notoryczni debiutanci

Muchy „Przyzwolitość” / Notoryczni debiutanci

Muchy „’93” / Notoryczni debiutanci

Słodko-gorzkie płyty roku 2009

Rezygnuję tym razem z tłumaczenia, dlaczego. Szczegółowe recenzje, przeniesienie do których ułatwi użycie opcji „zobacz więcej”, wyjaśnią wszystko.

21. Kucz/Kulka „Sleepwalk”

20. Loney Dear „Dear John” Zobacz więcej.

19. The Car is on Fire „Ombarrops!” Zobacz więcej.

18. Atlas Sound „Logos” Zobacz więcej.

17. Cold Cave „Love Comes Close” Zobacz więcej

16. Yeah Yeah Yeahs „It’s Blitz!” Zobacz więcej

15. Speech Debelle „Speech Therapy” Zobacz więcej

14. The Drums „Summetime EP” Zobacz więcej

13. Noah and the Whale „First Days of Spring” Zobacz więcej

12. Miike Snow „Miike Snow” Zobacz więcej

11. Kings of Convenience „Declaration of Dependence” Zobacz więcej

10. Phoenix „Wolfgang Amadeus Phoenix” Zobacz więcej

09. The Big Pink „A Brief History of Love” Zobacz więcej

08. Nathalie and the Loners „Go! Dare” Zobacz więcej

07. Bat for Lashes „Two Suns” Zobacz więcej

06. Wild Beasts „Two Dancers” Zobacz więcej

05. The xx” XX” Zobacz więcej

04. Animal Collective „Merriweather Post Pavillion” Zobacz więcej

03. The Antlers „Hospice” Zobacz więcej

02. Grizzly Bear „Veckatimest” Zobacz więcej

01. Jack Peńate „Everything Is New” Zobacz więcej

***

A więc: zostawił wszystkich w tyle Jacenty.

I to by było na tyle w sprawie słodko-gorzkich podsumowań roku 2009. Uff.

Karnawał, alternatywnie (Cold Cave „Love Comes Close” / Matador Records)

Dzieciaki w tym roku bawiły się już we wszystkie gitarowe zespoły świata: My Bloody Valentine (The Big Pink), The Cure (The Drums), Jesus and the Mary Chain (The Pains of Being Pure at Heart). Jeśli ten ogólny zwrot w kierunku czystego rock’n rolla potraktować jako pewnie trend, to Cold Cave idą pod prąd gówniarskiej modzie. To amerykańskie męsko-żeńskie trio, z koligacjami z Xiu Xiu i Priurent, które przenosi akcent z gitar właśnie, radosnego hałasu, na pokiereszowane, depresyjne disco. Gdyby na wysokości 1983 roku The Human League i Depeche Mode mogli wspólnie stworzyć ścieżkę dźwiękową do obrazu o wampirach-erotomanach, to brzmiałaby pewnie ona jak Love Comes Close. Cold Cave bawią się nieustannymi repetycjami, wprowadzającymi motoryczną jednostajność, industrialową, gryzącą przestrzeń. Ich bezduszna (z pozoru) i ascetyczna (wyraźnie) twórczość uwiera całą paletą emocji, wzmacniając efekt niedopasowania wywołany retro-bitami. Bo poza tym, że pełnoprawny debiut zespołu to przewodnik po rozczarowaniach i awariach, to mocnymi i bezpardonowymi przebojowymi kompozycjami stanowi jednocześnie wyrazisty punkt na tanecznej mapie 2009 roku. Niby coś podobnego wymyślili już wcześniej Crystal Castles, ale ich koledzy zza Wielkiej Wody wybrali formę zamkniętą, ograniczoną zwyczajową strukturą zwrotkowo-refrenową. Jeśli nie wybraliście jeszcze muzy na sylwestrowe melanże, Love Comes Close jest soczystym rozwiązaniem.

8/10

Słodko-gorzkie, Radio Kampus – 8 grudnia (Cold Cave, Volcano Choir and many many more)

The Futureheads „Struck Dumb”

Delphic „Doubt” / Acolyte

Shout Out Louds “Walls” / Work

Cold Cave “I.C.D.K.” / Love Comes Close

Cold Cave “The Trees Grew Emotions and Died” / Love Comes Close

Cold Cave “Love Comes Close” / Love Comes Close

School of Seven Bells “Half Asleep“ / Alpinism

Cool Kids of Death feat. Hellow Dog “Got 2 Kill This Dog”

Volcano Choir “Island, IS” / Unmap

Nathalie and the Loners “Vod” / Go, Dare

Bad Light District “Streets of Frozen Phantoms” / Simplifications

Atlas Sound “Kid Klimax” / Logos

Słodko-gorzkie, Radio Kampus, 8 grudnia – zapowiedź (Cold Cave, The Twilight Sad, Volcano Choir)

W ramach remanentów tegorocznych trzy płyty z ostatnich miesięcy, na ktore warto zwrócić uwagę: Cold Cave, The Twilight Sad oraz Volcano Choir. A pomiędzy nimi nowych singli zestaw.

Do usłyszenia o 21.00 dziś na 97,1 FM (w-Wa) lub www.radiokampus.waw.pl (reszta świata).

Autor.