Jack Peñate – Tonight’s Today


Miałem nie atakować 149 wpisami dziennie, ale nie mogę się powstrzymać. Kolega Jack Peñate, znajomy Kaśki Nash, chłopiec od smutnego rockabilly, przygotowuje się do drugiego uderzenia. Był u fryzjera, zmienił lumpeks, oddał dziadkowi koszule w kratę. Od trzech godziny ten numer leci na ripicie. Mam podejrzenia, że tylko mnie zachwyci, ale czegoś takiego to brytyjska młodzież jeszcze z siebie nie wypluła. Okazuje się, że jak chcą, to mogą. Jacuś, trzymam kciuki!!!

Komentarze 3

  1. Świetny jest ten numer. Debiut Peñate mnie nawet wessał (w przeciwieństwie do panny Nash, której koncert jest w top 3 najgorszych widzianych w życiu), ale takiej odsłony się nie spodziewałem.

  2. No właśnie, i to jest chyba największe zaskoczenie: to, że facet potrafi pisać sprytne kawałki wiadomo było już wcześniej, ale oprócz przebojowości na przekór, bo nieoczywistej, „Tonight’s Today” ma się nijak do tego, co dzieje się obecnie na Wyspach, a może i nawet gdziekolwiek indziej. Paradoksalnie: wykorzystując staromodne środki (jak choćby chóralne partie), Jack brzmi nowocześnie. Podsumowując: to wielka niespodzianka. A moja miłość do Katarzyny N. jest ślepa, pewnie dlatego, że nie widziałem jej na koncercie nigdy 🙂

  3. […] wracają piosenką, która irytuje i cieszy zarazem, Jack wraca piosenką, która tylko cieszy (o tym już było). Peter Gabriel bierze się za numer, dzięki któremu pokolenie 1989 po raz pierwszy usłyszała, […]

Dodaj komentarz