bo to jest miłość („Krótko i szczęśliwie” / Agata Romaniuk)


Wciągnąłem tę książkę jednym tchem. Jedno popołudnie na plaży podczas urlopu. Świetna sceneria dla tych opowieści. O miłościach, które przyszły późno. Opowieściach niemal jak z komedii romantycznych, baśni, gdzie zbiegi okoliczności są zwyczajnością. Ale – przede wszystkim – o miłościach rozgrywanych na własnych zasadach.

Bohaterowie Agaty Romaniuk, w wieku już słusznym, uczą nas jednego: walcie konwencje i konsekwencje. Nie ograniczajcie miłości do zdrowego rozsądku. Nie przydawajcie miłości miar i oczekiwań. Miłością jest to, co sami tak nazwiecie. Najdosadniej wybrzmiewa to w historii o trójkącie miłosnym zawadiackiej kobiety i filuternych dwóch mężczyzn po siedemdziesiątce, którzy świntuszą aż miło. Purytanie powiedzieliby „jak tam można! i do tego w tym wieku!”. Romaniuk, życiem swych bohaterów, mówi: wiek ma tu najmniej do rzeczy, a Wasza opinia to już w ogóle jeden wielki szum. Ustaliliśmy takie, a nie inne zasady, i jest nam z tym dobrze. Nie Wasza sprawa.

Dla większości bohaterów opisywane w „Krótko i szczęśliwie” (Wydawnictwo Poznańskie) związki to związki prawdopodobnie ostatnie. W niedomaganiu zdrowotnym, wymagające otworzenia tego, co mogło być zamknięte, nierzadko burzące spokojne i łażące własnymi drogami i zwyczajami życie. Również dlatego te historie są tak fantastyczne – uczą bowiem, że – UWAGA! FRAZES! – nigdy nie jest za późno. Nawet jeśli, statystycznie, te relacje trwać mogą krócej niż związki osób młodszych. Żadne to jednak szaleństwo – to potrzeba drugiego człowieka, emocjonalnie, seksualnie, społecznie, która nie gaśnie z wiekiem. A być może z wiekiem jest ona znacznie bardziej łakoma, odważniejsza, egoistyczna (w tym sensie, że nie ogląda się na nikogo: na przeszłość, na dzieci, wnuki). Świat niech sobie myśli, co chce. Przecież nie ma to żadnego znaczenia. Nigdy nie ma. Warto, byśmy o tym wszyscy pamiętali. Szczególnie w kwestii uczuć.

No i okładka – ZŁOTO.

Dodaj komentarz